Ślub Alicji i Filipa odbywał się w pięknym miejscu pod Warszawą, które na pewno zapisze mi się w pamięci tym, że były tam zagrody z sarnami, koziołkami i innymi zwierzętami. Bardzo cieszę się, że uwieczniliśmy je jak tylko przyjechaliśmy, bo niedługo potem rozszalał się ulewny deszcz i ciężko było wyjść z budynku. Deszcz pokrzyżował niektóre plany, ale ostatecznie, to co najważniejsze pozostało nienaruszone. Goście mogli się cieszyć świetną atmosferą przy dużym kominku z szumem deszczu za oknem a nam udało się wymknąć na mini sesję w zaparowanej szklarni. To był więc ostatecznie bardzo ciepły, bardzo przytulny i pełen miłości i dobrej zabawy ślub i biesiada. Cieszę się, że mogliśmy w tym uczestniczyć.