Polsko-słowiański ślub z ludowymi tańcami i strojami folklorystycznymi
Kocham pary, które ślub uzupełniają swoimi pasjami i czynią go niezapomnianym, a dzięki tej parze doceniłam tradycyjne wesela, folkowe tańce i muzykę ludową. Na dodatek Kasia wyglądała w swojej zwiewnej sukience i wianku jak istota ze słowiańskiej baśni, z którą można ruszyć na poszukiwanie kwiatu paproci.
Pierwsze spotkanie Kasi i Pawła wiązało się z tradycyjnymi wykupinami, po których mogli się w końcu zobaczyć. Do ślicznego, gotyckiego kościoła ruszyli pochodem z tancerzami, a wrócili na salę polonezem, w którym uczestniczyli wszyscy goście. Oranżerię, w której odbył się ślub udekorowano na biało-zielono; stała tuż nad Wisłą i dzięki temu mogliśmy podziwiać jeden z najładniejszych zachodów słońca w tym roku. Udało nam się też wymknąć na krótką sesję plenerową na skarpie nad Wisłą, którą z powodu długości obu galerii umieściłam w osobnym poście.
Pierwszy taniec do „W kinie w Lublinie” był ludowym układem tanecznym, do którego przy trzecim refrenie włączyła się cała grupa. Osobny pokaz odbył się jeszcze w środku wesela.
Pochwała należy się też zespołowi Lola Band, bo parkiet cały czas był przepełniony. I dobór piosenek i ich wykonanie sprawia, że to pierwszy zespół, który mam ochotę szczerze polecić, na dodatek zespół robił wrażenie, jakby przez całą imprezę dobrze się bawił.
No i sami Kasia i Paweł – serdeczni, kochani i czuli na każdym kroku, dbający o każdego gościa i każdego usługodawcę zostawili mi tak miłe wrażenie, że na pewno zawsze będę ich dobrze wspominać.