fbpx

      Tak jak i nasze wcześniejsze sesje ich ślub był połączeniem spontanicznego śmiechu, nieoczekiwanych sytuacji i przemiłych sytuacji, tym bardziej, że miałam okazję znać dobrze zarówno parę młodą, jak i niektórych gości. Tym razem Martyna przywdziała suknię, w której stała się jeszcze bardziej smukła, a Jacek na naszych oczach przemienił się z wikinga w wikinga w garniturze :)
      Postanowili wziąć ślub w hotelu Andel’s w łódzkiej Manufakturze. Zarówno z miastem jak i Manufakturą mają sentymentalny związek, bo pracowali tam dziadkowie Martyny, a dziś to miejsce stanowi ozdobę, ośrodek rozrywki i jeden z bardziej rozpoznawalnych budynków. W Łodzi się poznali na studiach i spędzili ze sobą pierwsze romantyczne chwile.

      Udostępnij