Monika i Janek stworzyli na swoim ślubie atmosferę klasy i minimalistycznej elegancji. Oni sami są fascynującym połączeniem stonowanego spokoju i nerdowatego zakręcenia. Ich przyjęcie było chyba jedynym, na którym nie usłyszałam ani jednej piosenki disco polo, za to parkiet zapełnił się po brzegi, gdy zagrano walca. Co zabawniejsze – wszyscy tego walca potrafili zatańczyć. Nie zmienia to faktu, że była to też kompletnie szalona impreza, na której sami mieliśmy okazję bawić się do rana :)