Ślub Patrycji i Łukasza miał w sobie iście hollywoodzki rozmach. Za każdym razem, kiedy wydawało mi się, że już mnie nie zaskoczą działo się coś nowego, co podnosiło poprzeczkę. Nie muszę opisywać, jak wyglądali państwo młodzi, widać to na zdjęciach, ale cała reszta prezentowała się równie fantastycznie: dopasowana strojami grupa druhenek i drużbów, odtworzony co do figury układ z Dirty Dancing, wspaniały wjazd tortu, a w końcu podziękowania, pokaz fajerwerków i oczepiny… które musicie sami zobaczyć, bo nie chcę psuć niespodzianki :) Mimo tego całego perfekcjonizmu to nie zabrakło trudnej do okiełznania, dzikiej zabawy.
Długo tego nie zapomnę.